Piłka Nożna

66W derbach Rzeszowa lepsi od piłkarzy Resovii okazali się zawodnicy z ulicy Hetmańskiej. Sam mecz nie był widowiskiem na najwyższym poziomie, ale emocji i dramaturgii nie brakowało.

Gospodarze zagrali pierwszy ligowy mecz pod wodzą nowego trenera Artura Łuczyka. Szkoleniowiec „pasiaków” pełnił jeszcze niedawno rolę drugiego trenera. Kiedy jednak włodarze Resovii zwolnili Miroslava Copjaka, Łuczyk zajął jego miejsce. Nowy coach przeprowadził kilka treningów i został rzucony na głęboką wodę. Na tydzień przed derbami zagrał mecz z Wisłą Kraków w ramach obchodów 105-lecia klubu, który przegrał 1-2. Siedem dni później czekała go potyczka z lokalnym rywalem.

Błędy obrońcówStal do meczu z przeciwnikiem zza miedzy przystąpiła z nastawieniem przerwania serii porażek w derbach. Goście inaczej niż w poprzednich potyczkach tych drużyn bardzo szybko wzięli się do roboty. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 4 min. spotkania wychowanek Stali Ernest Szela dał prowadzenie swojemu zespołowi. Ten mający zaledwie 17 lat młodzieżowiec ograł starszego i bardziej doświadczonego obrońcę gospodarzy Ilja Zitkę i efektownym strzałem pokonał Marcina Pietrykę.Zaledwie 3 min. później defensywie Stali (nie pierwszy raz w tym sezonie) przytrafiła się wpadka. „Drzemkę” obrońców wykorzystał Wiesław Kozubek, który z prawej strony zagrał w pole karne, gdzie na piłkę czekał już Marcin Pontus. Napastnik Resovii dostawił tylko nogę i było 1-1. 
Od tego momentu przez kilka minut z boiska wiało nudą. Resovia grała źle. Przeważała Stal, ale kolejne próby rozmontowania defnsywy gospodarzy nie przynosiły rezultatu. Skoro nie udawało się zaskoczyć miejscowych atakiem pozycyjnym, trzeba było się zdecydować na strzał z dystansu. Takiego rozwiązania spróbował Karol Wójcik. Strzał nie był mocny, ale za to precyzyjny. Piłka obok prawego słupka bramki Marcina Pietryki wpadła do siatki.
Szczęście Wietechy, rozpacz WalaszczykaDrugą połowę meczu Resovia rozpoczęła z trzema zamianami w składzie. Był to sygnał, że za wszelką cenę gospodarze będą chcieli walczyć najpierw o remis, potem o komplet punktów. Roszady w istotnej zmiany w grze „pasiaków” nie przyniosły. W końcówce meczu Stal chyba za głęboko się cofnęła i do głosu w końcu doszła Resovia. Derby mogły zakończyć się remisem albo nawet wygraną gospodarzy. Niestety miejscowym zabrakło szczęścia. Kilka minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego trafiali bowiem w poprzeczki i słupki. Kapitan gospodarzy Kamil Walaszczyk nie mógł uwierzyć, w to co zrobił w 84 min. spotkania. W polu karnym faulowany był Sebastian Hajduk przez bramkarza Stali Tomasz Wietechę. Sędzia wskazał na „wapno.” Do piłki podszedł Walaszczyk. Uderzył jednak tak, że golkiper gości wyczuł jego intencję i odbił futbolówkę.
/AB/