Piłka Nożna

pilka

Przyzwoita gra w drugiej części meczu to za mało, żeby wygrać z Olimpią Elbląg. Przekonali się o tym piłkarze Resovii. Stal Rzeszów w drugiej części meczu potrafiła strzelić gola Pelikanowi, który dał jej długo oczekiwane zwycięstwo na własnym stadionie.

Zachwyt i optymizm minął

Wraca stare. Tak chyba można powiedzieć o postawie Resovii. Kiedy udało jej się wygrać wysoko z pretendentem do awansu Wisłą Płock wielu uważało, że jeszcze nie wszystko stracone. Nowy trener chciał sprawić, że pasiaki miały się włączyć do walki o najwyższe cele. Niestety dwa kolejne spotkania ze Świtem i to sobotnie w Elblągu pokazały, że cudów trudno się spodziewać. Resovia w pierwszej połowie meczu z Olimpią straciła dwa gole. Pierwszego bardzo szybko bo już w 4 minucie meczu. Nie popisali się w tej sytuacji obrońcy Resovii, którzy ułatwili zadanie zawodnikowi Olimpii. Wtedy to stało się jasne, że o punkty w wjazdowym potkaniu będzie niezwykle trudno. Trener gości Wojciech Borecki założył bowiem, że jego zespół będzie od początku atakował grając uważnie w defensywie. Szybko stracony gol, zmienił także postawę drużyny na boisku. 

Na remis zabrakło czasu

Najgorsze jest to, że po straconej bramce wielu piłkarzy spuściło głowy i nie wierzyło w ostateczny sukces. Po przerwie prezentowali się lepiej, ale były już do odrabiania dwa gole, ponieważ w 28 minucie spotkania wynik podwyższył Matwijów. Na nieco ponad kwadrans przed końcem meczu honorowe trafienie dla Resovii zdobył z rzutu karnego Walaszczyk. Było, zatem jeszcze trochę czasu na drobienie trat. Niestety gola na remis nie udało się strzelić.

Za bardzo chcieli

Pelikan Łowicz okazał się przeciwnikiem, któremu trudno strzelić gola. W pierwszej połowie meczu Stal przeważała. Niemal cały czas grała na połowie rywala. Swoich sił próbowali Fabianowski i Gryboś. Z lewej i z prawej strony atakowali Iwonicki, Krauze. Strzelał Reiman. Piłka nie chciał znaleźć drogi do bramki rywala. Biało-niebiescy często grali kombinacyjnie. Chyba za bardzo chcieli wejść do bramki z piłką. Częściej powinni decydować się na uderzenia zza linii 16 metrów.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Stal bardziej chciała, ale rywal nie pozwalał na rozwinięcie skrzydeł. Dopiero kiedy na boisku pojawił się Prokić, udało się strzelić gola dającego komplet punktów. Serb dośrodkował z rzutu rożnego a Reiman głową zaskoczył bramkarza gości.