Moim zdaniem

Jak to się dzieje, że wyniki wyborów są zawsze tak nieprzewidywalne i zaskakujące? Dlaczego prawda objawiona, jest tak różna od planów, wyliczeń, nadziei i zapowiedzi? Przed każdymi wyborami słyszymy dziesiątki danych statystycznych, oczywiście każdy sondaż  najlepiej odzwierciedla nastroje społeczne. W sondażach, dzielnie tworzonych na zamówienie większych stacji radiowych czy telewizyjnych, mamy rzekomo odnaleźć wizję przyszłości, która nadejść ma już niebawem; ogłoszona przez przedstawiciela Państwowej Komisji Wyborczej.

I tak drodzy Państwo, jaki kanał telewizyjny by nie włączyć, to zawsze zastajemy inną rzeczywistość, inną Polskę. Istna schizofrenia. Ci sami obywatele, a wydawać by się mogło, że jednak inni. Raz są liberalni, raz konserwatywni, raz mają dość kłótni, innym razem dość Kościoła albo Unii. Zmienność - cecha ludzka chciałoby się stwierdzić. Zawsze obywatele mają jednak zgodnie dosyć jednego - samych wyborów i ich głównych „gwiazd”; kandydatów patrzących z każdego słupa, z każdej witryny, z każdej gazety! Chciałoby się zapomnieć i nie głosować. Sumienie i otoczenie jednak zwyciężają. Głosujemy i prawie zawsze jesteśmy potem rozczarowani lub co najmniej zdziwieni.  Dla mnie rzeczą niespotykaną jest starcie tych dwóch rzeczywistości. Wszyscy głośno mówią mi na kogo pójdą głosować. Od barów po środki komunikacji miejskiej słychać wyznania wyborcze. „Ja to Paniusiu droga już na tego/tą *** (tu wstaw dowolny, ale najlepiej wulgarny epitet) nie zagłosuję nigdy!”. Tak jest - młodzi i starsi rozmawiają o swoich preferencjach. Głośno również krytykujemy - przypominając wtedy wojowników, którzy słowem tną bardziej niż brzytwą. Gdy jednak przychodzi co do czego, do urn idzie połowa z tych, co tak głośno krzyczeli. A ci co idą - głosują odwrotnie niż zapowiadali. Bo jak uzasadniać druzgoczące wyniki osiągane przez co niektórych polityków, którzy rzekomo tracili na popularności, chylili się ku upadkowi, zwał jak zwał – wróżono im przymusowe  odejście. A tu cud na cudzie. Nie pomagało w wielu przypadkach, czy też po prawdzie - nie zaszkodziło - wywlekanie brudów, wypominanie błędów, ukazywanie rażących nadużyć. Po ogłoszeniu wyników wyborów, wszyscy są zaskoczeni. Więc pytam cichutko – to kto w końcu głosował, skoro świetna większość mówi; ja na nich głosu nie oddałem…?  

Po raz kolejny wybory samorządowe, jak każde inne, przyniosły wiele niespodzianek również w naszym województwie. Mówi się o rewolucjach, choć patrząc racjonalnie na całość, nie liczyłabym na spektakularne zmiany.Byleby nie było gorzej, bo czas cudów wraz z końcem kampanii wyborczych niestety się kończy. I tego, by gorzej nie było - Państwu i sobie życzę.

{jcomments on}